Archiwum 81 opowiada historię archiwisty Dana Turnera ( Mamoudou Athie ), który jest ekspertem od renowacji taśm. Został zatrudniony przez Virgila Davenporta ( Martin Donovan ), który zleca mu przywrócenie kolekcji uszkodzonych kaset wideo z lat 90. Gdy udaje mu się je zrekonstruować, popada w obsesję na punkcie ich zawartości.
Powrót | Dokumenty | Pierwszy stopień do... | Świadectwa | Szukaj pomocy | Uwaga ! Sekta | Joanna Jarzębińska, Marek Szczebiot SEKTY, KULTY CZY NOWE RUCHY RELIGIJNE Kłopoty z definicją Wszyscy zajmujący się zjawiskiem sekt są zgodni co do tego, że stało się ono problemem ogólnoświatowym. O sektach dyskutuje się nie tylko w gronie psychologów czy socjologów, ale również wśród polityków i parlamentarzystów. Jednocześnie samo pojęcie „sekta" wywołuje wielkie emocje. Za użycie tej nazwy w stosunku do jakiejś grupy można zostać pozwanym do sądu i oskarżonym o zniesławienie. Czym więc jest sekta i kiedy użycie tego słowa jest zasadne? Samo pojęcie „sekta" wywodzi się z języka łacińskiego. Znawcy przedmiotu nie są jednak zgodni co do etymologii słowa. Jedni wywodzą rozpatrywane pojęcie od słowa „secare" - odcinać, oddzielać, inni od czasownika „sequor" tj. iść, podążać za kimś. Ojciec Aleksander Posacki nie widzi jednak sprzeczności między tymi dwoma znaczeniami, wyjaśniając, iż „np. jest jakaś grupa i jakaś mniejsza grupa oddziela się (secare), by podążać (sequor) za jakimś mistrzem, guru, przewodnikiem charyzmatycznym, wizjonerem, teologiem, itd." Przez wiele wieków „sekta" była pojęciem neutralnym. Z czasem jednak okazało się, że pewne grupy wykazują skrajne poglądy doktrynalne lub dotyczące kultu. Wówczas zaczął narastać konflikt z Kościołami, systemami państwowymi czy nawet ze społeczeństwem. Spowodowało to, iż sekty zaczęto traktować jako zjawisko negatywne i niepożądane. W związku z tym jeszcze do niedawna katolicy używali słowa sekta również wobec wyznań chrześcijańskich wywodzących się z protestantyzmu. Jednakże już Sobór Watykański II nie użył tego określenia ani razu, wprowadzając termin bracia odłączeni. Terminu sekta nie stosuje się dziś do Kościołów czy wspólnot chrześcijańskich, ani też do wielkich religii niechrześcijańskich. Czym więc są sekty w dzisiejszym rozumieniu? W 1986 r. powstał , opracowany w Watykanie, dokument, który zatytułowano: Sekty albo nowe ruchy religijne. Wyzwanie duszpasterskie. W dokumencie tym, określonym jako raport, stwierdza się, że istnieją trudności w zdefiniowaniu pojęcia „sekta", tym bardziej, że słowa „sekta" czy „kult" mają zabarwienie negatywne. Dlatego w wielu przypadkach autorzy raportu sugerują posługiwać się bardziej neutralnymi pojęciami: „nowy ruch religijny" lub „nowe grupy religijne". Oczywiście nie wyklucza to użycia w uzasadnionych wypadkach również terminu „sekta". Kościół, wspólnota kościelna, a może sekta Jak stwierdza wspomniany wyżej dokument watykański, podstawą do rozróżnienia między sektą pochodzenia chrześcijańskiego a Kościołem, czy wspólnotą kościelną są źródła nauczania. Jeśli więc jakaś grupa: posiada poza Biblią również inne księgi „objawione" lub „przesłania prorocze" wyłącza z Biblii pewne księgi protokanoniczne radykalnie zmienia treść Biblii wówczas staje się sektą w stosunku do jednego z Kościołów chrześcijańskich. Listę tę poszerza w swojej publikacji ks. Bogdan Ferdek, który zwraca uwagę na pięć elementów pozwalających wyróżnić sekty powstałe na bazie chrześcijaństwa. Tymi elementami są: odrzucenie ekumenicznego dialogu uzupełnianie Biblii o różne dodatkowe objawienia lub też interpretacja całości Biblii na podstawie jakiejś jej części redukowanie możliwości zbawiania wyłącznie do członków danej sekty brak ciągłości w historii chrześcijaństwa odrzucanie wiary w Trójcę Świętą i Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Przedstawmy to na przykładzie. Kościoły chrześcijańskie wierzą, że Bóg jest jeden, ale w trzech Osobach, a także, że Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Jeżeli np. Świadkowie Jehowy zaprzeczają, a nawet ośmieszają naukę głoszącą, że Jezus Chrystus jest Bogiem Wszechmogącym, współistotnym Ojcu, to wówczas mamy prawo zweryfikować ich poglądy oraz ocenić je, aby bronić swojej tożsamości jako Kościoła. W takiej sytuacji Świadkowie Jehowy, jak pisze o. Aleksander Posacki, będą dla nas nie-Kościołem czyli sektą. Podobnie rzecz się ma z tzw. Kościołem Zjednoczenia, którego założyciel, Sun Myung Moon, ogłosił się mesjaszem. Zasadnicze kryterium Innym niezwykle ważnym kryterium, pozwalającym stwierdzić czy dana grupa to sekta, jest jej destrukcyjny wpływ na jednostkę. Destrukcja czyli rozkład, całkowite zniszczenie, dotyczyć może osobowości, rodziny i społeczeństwa. Właśnie problem destrukcyjności sekt jest tym wspólnym elementem, który łączy działania wierzących i niewierzących, polityków, duchownych, policjantów, parlamentarzystów. O. Posacki wyróżnia trzy poziomy destrukcji. Pierwszy dotyczy jednostki, rodziny, społeczeństwa, drugi - destrukcji kulturowej, trzeci zaś destrukcji religijno-duchowej. Z pierwszym poziomem destrukcji mamy do czynienia wówczas, gdy pod wpływem grupy zostaje zniszczone zdrowie fizyczne lub psychiczne danej osoby. W podobny sposób niektóre grupy mogą niszczyć społeczeństwo przez np. handel bronią czy narkotykami. Dużo głębsza jest destrukcja kulturowa. Chodzi tu o łączenie naszej zachodniej mentalności z różnymi światopoglądami, zwłaszcza wschodnimi. Już Jung wykazywał , że łączenie poglądów filozofii Wschodu ze sposobem myślenia człowieka Zachodu może skończyć się ruiną psychiczną. Ponadto z pojęciem kultury wiąże się ściśle pojęcie narodu. Sekty, proponując często poglądy pozostające w sprzeczności z naszą kulturą, mogą prowadzić do wynarodowienia. Przykładem może być ogromne zainteresowanie jakim współcześnie cieszą się pewne zasady hinduizmu. Wiadomo, że fundamentem życia społecznego w Indiach jest podział na kasty, a co za tym idzie wiara w reinkarnację. Ma to szczególny związek ze stosunkiem do drugiego człowieka. I tak np. hindus nie pomoże cierpiącemu bliźniemu, tłumacząc cierpienie karą za grzechy popełnione w poprzednim wcieleniu. Jeśli więc pozwolilibyśmy, aby kultura Indii z jej filozofią zdominowała naszą kulturę europejską, wówczas zaprzepaścilibyśmy budowaną przez 2000 lat tradycję chrześcijańską. Z tego jasno wynika, że obrona przed sektami jest również obroną własnej tożsamości narodowej. Trzecim poziomem destrukcji jest poziom religijno-duchowy. Jeśli chrześcijanin przyjmuje program religijny sekty wówczas niszczy w sobie to wspaniałe dziedzictwo, które zostało zapoczątkowane chrztem świętym. Wróćmy do przykładu filozofii hinduizmu. Kiedy więc katolik wchodzi do jednej z sekt hinduistycznych, wówczas zamienia wiarę w Jezusa Chrystusa, który oddał Siebie dla naszego zbawienia na wiarę w Krysznę, mitologicznego boga pasterzy. Zamienia również wiarę w życie wieczne z Bogiem po śmierci na wiarę w reinkarnację. Nic więc dziwnego, że wcześniej czy później taka osoba będzie miała problemy psycho-duchowe, związane z odejściem od własnej wiary. Podsumowując należy podkreślić, iż problem sekt nie jest tylko i wyłącznie problemem pojedynczych osób, ale dotyczy całego społeczeństwa. Broniąc się bowiem przed inwazją sekt, bronimy jednocześnie naszej wiary oraz tożsamości narodowej. opr. mg/mg

PDF | On Jan 1, 2014, Ewa Nowicka-Rusek published Konwersja religijna i konwersja kulturowa - Romowie zielonoświątkowcy w Szaflarach: Religious conversion and cultural conversion - Roma

Religijna sekta w Panamie i odkrycie jak z horroru. Tamtejsza policja w El Teron w regionie Ngöbe-Buglé odnalazła masową mogiłę, w której spoczywała zamordowana kobieta w ciąży. Na jaw wyszły makabryczne informacje o sekcie i obrzędach. Horror w Panamie. W czwartek policja odkryła grób, w którym złożono sześcioro dzieci i kobietę w ciąży. Były to ofiary zabite podczas obrzędów odprawianych przez religijną sektę Nowe Światło Boga. Prawdopodobnie miały to być podały, że sekta zabijała osoby, które nie były w stanie odpokutować za swoje grzechy. Lokalne media piszą, że zwyrodnialcy doprowadzili do śmierci pięciorga dzieci poniżej 1. roku życia, ich ciężarnej matki oraz 17-letniej sąsiadki. Panamskie media ochrzciły tę tragedię jako "Masakra w El Terrón" Sekta Nowe Światło Boga została rozbita? Jak na razie zatrzymano 10 osób (w tym nieletnich) podejrzanych o morderstwo i staną one w piątek przed sądem. Podobno jeden z zatrzymanych mężczyzn jest ojcem zamordowanej podają media, Ngäbe-Buglé to region zamieszkiwany przez rdzenną ludność cierpiącą z powodu nędzy i analfabetyzmu. Z rąk sekty uwolniono 14 osób, z których większość była torturowana. Policja zaczęła działać natychmiast, gdy od uciekinierów z sekty dowiedziała się o porywanych i nielegalnie przetrzymywanych działała w głębi dżungli, gdzie wybudowano prowizoryczną świątynię. Znaleziono w niej nagą kobietę, maczety, noże i szczątki kozy złożonej w ofierze. Podejrzewa się, że Nowe Światło Boga działało od ok. 3 miesięcy i zostało zapoczątkowane przez miejscowego mężczyznę, który ogłosił, że otrzymał wiadomość od Boga. Nowe Światło Boga - potworna sekta w Panamie:

FC Barcelona – to jeszcze klub czy już sekta separatystów? Dodano: 23 lipca 2022, 08:00. Robert Lewandowski Źródło: PAP/EPA / CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH. MARGARITA NA SOBOTĘ | Od kiedy Robert Lewandowski zmienił klubowe barwy, dało się usłyszeć z wielu ust radość, a nawet euforię, bo Barcelona wciąż kojarzy się Polakom, z

Pani Maria mówi, że jej córka była kiedyś inna. Kiedyś, czyli zanim przystąpiła do krapkowickiej grupy Odnowy w Duchu Świętym. Od tego czasu posypała się jej rodzina i zaczęły problemy z wnuczkami, przyprawiające panią Marię o szybkie bicie Po raz pierwszy usłyszałam, że wnuczek chce się zabić, kiedy miał sześć lat - mówi Maria. - Kubuś wpatrywał się w przeciwległy blok, pytał, czy kiedy skoczy z dachu, to się zabije. I czy pójdzie do piekła...Ponownie to usłyszała, kiedy z wnuczkiem wyjechała do Staliśmy przy otwartym oknie, na wysokości drugiego piętra - mówi. - Znowu pytał, czy gdyby skoczył, to się zabije. Pani Maria nie wierzyła w to, co słyszy. - Kubusiu, czy ty chcesz się zabić? - upewniała Przecież już ci to mówiłem babciu... - powiedział cichutko. - Był tak bezsilny jak wtedy, gdy miał niecałe trzy latka i prosił, żebym została jego mamą - wspomina Maria. - Powiedziałam wtedy: "Kubusiu, ty przecież masz mamę, a ja jestem twoją babcią".Słowa wnuczka przeraziły panią Marię i natychmiast zadzwoniła do córki, która razem z zięciem pojechała na obóz zorganizowany przez krapkowicką grupę Odnowy w Duchu Świętym. - Chciałam, żeby córka wróciła do domu - tłumaczy pani Maria. - Odebrała telefon, porozmawiała z zięciem i powiedziała, że to niemożliwe. Że wrócą w umówionym terminie. Tylko Pan dzieci uzdrowi- Czuję się bezsilna, bo do mojej córki, odkąd przystąpiła do Odnowy w Duchu Świętym w Krapkowicach, już niewiele dociera - skarży się pani Maria. - Szukałam pomocy, napisałam list do sądu, poszłam z tym też do opolskiej kurii, ale tam usłyszałam, że to nie jest sprawa wiary. Córka pani Marii przystąpiła do grupy Odnowy, tam poznała przyszłego męża, więc na początku Maria tam chciała szukać rady i wsparcia. Poszła ze swoim rodzinnym problemem do lidera ich grupy. - To było zaraz po ślubie córki, ona zerwała ze mną kontakt - opowiada dalej. - Ją i zięcia wciągnęły sprawy wspólnoty. Od krapkowickiego lidera usłyszała: "Pani nie kocha córki, pani przeszkadza jej w drodze do Jezusa".- Teraz też córka spędza wiele godzin na wspólnotowych modlitwach poza domem, a 9-letni już Kubuś i 4,5-letnia Agatka ciągle pozostają pod opieką obcych- denerwuje się pani Maria. - Kubuś jest znerwicowany i nadal się moczy, a 4,5-letnia Agatka nie zaczęła jeszcze mówić. Błagałam córkę, żeby zabrała dzieci do lekarza. Ale ona tylko po zięciu powtarza: "Tylko Pan dzieci uzdrowi". Ja też modlę się o zdrowie wnuków, ale Bóg po coś dał mądrość lekarzy, ale oni to odrzucają. Andrzej Krajka, lider krapkowickiej Odnowy w Duchu Świętym, spokojnie odpowiada na pytanie, czy członkowie grupy mają problemy z wychowywaniem dzieci. - Może się zdarzyć indywidualny problem jakiejś rodziny, ale nie jest to problem całej wspólnoty, to jakaś bzdura - podkreśla Andrzej Krajka. - Nie mamy żadnych problemów z dziećmi. Jesteśmy normalnymi rodzinami, żyjemy zgodnie, a wychowanie dzieci to jeden z priorytetów wspólnoty. Jeśli pojawiają się takie opinie, że mamy problemy z dziećmi, to jest to niesmaczne i boli mnie to, że tak mówią o wspólnocie. W ogóle o naszej wspólnocie krążą niestworzone parasolem parafiiMaria już wie, że jest "ze Świata". - Oni tak mówią o każdym, kto jest spoza ich grupy, czyli Odnowy w Duchu Świętym - tłumaczy. - Trzymają się razem. Mówią też, że diabeł zawładnął tymi, którzy nie podzielają "wspólnotowego" myślenia. Grupa od wielu lat budzi w Krapkowicach kontrowersje. Spora część wiernych dziwi się, że grupa Odnowy w Duchu Świętym, chociaż formalnie pozostaje przy parafii św. Mikołaja, to jeszcze do niedawna głośno przeczyła katolickim prawdom, np. świętości Matki Bożej. - Dzisiaj nadal to robią, tylko ciszej - mówi Elżbieta C., nauczycielka z Ale co dorosły zmilczy, to dziecko ujawni. Zauważyłam, że dzieci członków Odnowy wywijają różańcem po lekcji religii, to im mówię, że nie wolno tak robić. Usłyszałam, że mama im mówi: różaniec to głupota, komunia święta to "wafel", a święci to "bajki, w które wierzą stare babcie".Nauczycielka twierdzi, że dzieci członków Odnowy przychodzą do szkoły niewyspane, bo do późna siedziały u "cioci", kiedy ich rodzice modlili się na spotkaniach wspólnoty. Dla tych dzieci członkowie grupy to "ciocia", "wujek".- Obserwuję uczniów, których rodzice są w Odnowie, od dawna - dodaje Elżbieta C. - W klasie trzymają się razem, izolują od tych spoza wspólnoty. Podobnie jak ich rodzice...- Oni nie potrzebują z nami dialogu, oni się dobrze czują tylko wśród swoich - irytuje się Jerzy U., parafianin ze św. Mikołaja. - Skoro chcą budować krainę szczęśliwości, to niech budują ją z nami, a nie odcinają się od parafii. Na początek Odnowie przydzielono salkę parafialną, potem na miejsce spotkań dostali cały kościół Miłosierdzia Bożego. - Z jednej strony chcą korzystać z parafii i się nią zasłaniać - mówi nauczycielka. - Z drugiej - robią wszystko, żeby utrudnić jej działanie i dyskredytować proboszcza. I wylicza:- Kiedy nasz proboszcz organizował drogę krzyżową, to oni organizowali w parafii Nie szanują naszej mszy, bo w tym samym czasie w pobliżu kościoła głośno coś innego A kiedy proboszcz nie chciał się na coś zgodzić, to wywiesili szkalujące go plakaty w całym Doszło do tego, że proboszcz jeszcze ich z ambony przepraszał za to, że im odmówił udostępniania salki - opowiada Jerzy U. - Widzieliśmy jego upokorzenie, współczuliśmy mu, ale co mogliśmy zrobić? Przecież opolska kuria akceptuje działalność tej grupy...Sam proboszcz parafii św. Mikołaja, ks. Edgar Loch, nie chce o tym rozmawiać. Mówi tylko, że jako kapłan winien jest posłuszeństwo jest zakłopotana- Grup Odnowy w Duchu Świętym w opolskiej diecezji jest wiele, są takie, które wnoszą do życia swoich rodzin i parafii wiele dobrego - tłumaczy ks. biskup pomocniczy Paweł Stobrawa. Grupy wprowadził papież Paweł VI, jako "wiosnę Kościoła".Ale są też inne grupy Odnowy: głoszą jakieś nowe prawdy, sprzeczne z obowiązującą doktryną Kościoła, mimo to nadal działają w jego obrębie. Pytanie o krapkowicką grupę Odnowy wywołuje w opolskiej kurii diecezjalnej zakłopotanie. - Nie będziemy rozmaw Boże Ciało w Gdyni Karwinach z lotu ptaka7563. W czwartek katolicy przeżywają uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, potocznie nazywaną Bożym Ciałem. Z tej okazji w Trójmieście odbędzie się kilkadziesiąt procesji, a po południu na Długim Targu w Gdańsku pojawią się uczestnicy akcji "Katolicy na ulicy", którzy
Gazety donoszą o ,,ataku” scjentologów na Polskę. Atak polega na wysyłaniu książek scjentologicznych do bibliotek szkół i uczelni. Jak to w Polsce, dyrektorzy placówek recytują gazetom, że ich instytucje naturalnie wiedzą, jak podejrzani są scejntolodzy i odmawiają przyjęcia przesyłki lub jej nie katalogują, czyli nie wystawiają na półki dostępne dla wszystkich. Dobrze, że od razu nie wrzucają w ogień. Mam do scejntologii stosunek obojętny graniczący z niechętnym. Sekt nie lubię, ale konsekwetnie: nie lubię także sekty radiomaryjnej. Nie podoba mi się też dezawuowanie sekt hurtowe. Nie wszystkie są groźne i szkodliwe, część, nawet znaczna, to po prostu niezależne wspólnoty religijne, w których nic złego się nie dzieje. Nie lubię wrzucania sekt do jednego wora, zwłaszcza przez szukające sensacji media i przez duchownych. W końcu chrześcijaństwo u swych początków też było sektą, wydało z siebie wiele sekt na przestrzeni dziejów i do dziś zdradza w niektórych sprawach odruch sekciarski. Na przykład wtedy, gdy Kościół katolicki tylko siebie uważa za pełny i prawdziwy Kościół Chrystusowy. Sekty są nie tylko remedium na nudę sezonu ogórkowego. Można też wykorzystać je do moblizacji przeciwko konkurentom na rynku wiar i religii. Podsyca się więc nieufność, alarmuje o rzekomych i autentycznych nadużyciach. Naturalnie są też ludzie szczerze zatroskani o to, co się dzieje, z trafiającymi, zwłaszcza młodymi, do sekt. Starają się oni pomóc ofiarom przemocy psychicznej czy seksualnej w niektórych sektach i jest ta ich pomoc czymś bardzo chwalebnym. Demaskacja tego, co złe, jest więc pożądane, ale demonizowanie niezależnych grup religijnych – wprost przeciwnie, ponieważ sieje niepokój społeczny pozbawiony realnych podstaw. A na dodatek może pewną część ludzi zachęcić do szukania kontaktu właśnie z tymi sektami niebezpiecznymi.
Kobiety w sekcie były też zmuszane do prostytucji. Jak mówi Annabelle Forest, zanim skończyła 18 lat spała już z ponad 1800 partnerami. Mając 17 lat zaszła w ciążę ze swoim ojczymem

Z okazji 50. rocznicy nawiązania międzynarodowego dialogu pomiędzy Kościołami katolickim i pentekostalnymi, papież Franciszek zaapelował o odnowienie wspólnych wysiłków na rzecz głoszenia Ewangelii. Napisał o tym w przesłaniu, skierowanym do obradującej w Watykanie Komisji ds. Dialogu Katolicko-Zielonoświątkowego. "Chcę się skoncentrować na jednym doświadczeniu, które ostatecznie zdecydowało, że jestem w Kościele katolickim" - mówi dominikanin. Bp. Czaja: chrześcijaństwo zielonoświątkowe jest dziś największym wyznaniem chrześcijańskim na świecie - Biorąc pod uwagę liczbę praktykujących wiernych, chrześcijaństwo zielonoświątkowe jest dziś największym wyznaniem chrześcijańskim na świecie. Neopentekostalizm jest też wyzwaniem wewnątrz Kościoła. Przed nami trudne zadanie wypracowania jasnych kryteriów weryfikacji chrześcijańskiej tożsamości w różnych środowiskach i wspólnotach – mówił bp Andrzej Czaja podczas trzeciej sesji międzynarodowej konferencji „Ekumenizm – formacja – integracja. - Biorąc pod uwagę liczbę praktykujących wiernych, chrześcijaństwo zielonoświątkowe jest dziś największym wyznaniem chrześcijańskim na świecie. Neopentekostalizm jest też wyzwaniem wewnątrz Kościoła. Przed nami trudne zadanie wypracowania jasnych kryteriów weryfikacji chrześcijańskiej tożsamości w różnych środowiskach i wspólnotach – mówił bp Andrzej Czaja podczas trzeciej sesji międzynarodowej konferencji „Ekumenizm – formacja – integracja. Wierni "przejmują" stadiony, modlitwa wychodzi poza kościoły. Kolejni charyzmatyczni liderzy i duchowni zdobywają popularność i gromadzą tłumy. To rodzi pytania, na które szukamy odpowiedzi. Roman Groszewski SJ / Piotr Kosiarski Duch Święty działa w Kościele bardzo szeroko. Jeśli zawęzimy Jego prowadzenie do określonej grupy ludzi, staniemy się zwolennikami "ekskluzywnego" działania Pana Boga w Kościele. Kto tak robi, głęboko błądzi. Filipiny: kościoły protestanckie podjęły dialog teologiczny Luteranie i zielonoświątkowcy rozpoczęli oficjalny 5-letni dialog teologiczny, mający przyczynić się, jak zapowiedziano, do lepszego wzajemnego zrozumienia oraz do dawania na szczeblu lokalnym i międzynarodowym wspólnego świadectwa wiary. Luteranie i zielonoświątkowcy rozpoczęli oficjalny 5-letni dialog teologiczny, mający przyczynić się, jak zapowiedziano, do lepszego wzajemnego zrozumienia oraz do dawania na szczeblu lokalnym i międzynarodowym wspólnego świadectwa wiary. "Jedność rodzi się na wspólnej drodze" - powiedział Papież, witając pastora Giovanniego Traettino z Ewangelicznego Kościoła Pojednania. John L. Allen Katolicy nie są jedyną grupą w Ameryce Łacińskiej z której wywodzą się męczennicy. Manuel Gutiérrez, młody zielonoświątkowiec, oddał swoje życie, broniąc biednych. Papież przyjął zielonoświątkowych pastorów Papież Franciszek przyjął grupę około stu pastorów zielonoświątkowych z różnych stron świata, którzy wyrazili życzenie odwiedzenia go. Do tego prywatnego spotkania doszło 7 maja po południu w sali przy Auli Pawła VI w Watykanie. Papież Franciszek przyjął grupę około stu pastorów zielonoświątkowych z różnych stron świata, którzy wyrazili życzenie odwiedzenia go. Do tego prywatnego spotkania doszło 7 maja po południu w sali przy Auli Pawła VI w Watykanie. Papież, zielonoświątkowcy, Świadkowie Jehowy Czy papież, który prosi zielonoświątkowców o wybaczenie zła, którego doznali także od katolików, występuje przeciw nauczaniu Kościoła? Czy wskazuje nam jednak, że w relacjach z innymi wyznaniami nie jesteśmy bezgrzeszni? Czy papież, który prosi zielonoświątkowców o wybaczenie zła, którego doznali także od katolików, występuje przeciw nauczaniu Kościoła? Czy wskazuje nam jednak, że w relacjach z innymi wyznaniami nie jesteśmy bezgrzeszni? Radio Watykańskie / slo Narada o sektach i New Age w Watykanie W Watykanie odbyła się dzisiaj międzydykasterialna narada na temat sekt i ruchów New Age. Obrady prowadził kard. Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. W Watykanie odbyła się dzisiaj międzydykasterialna narada na temat sekt i ruchów New Age. Obrady prowadził kard. Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. Dialog z Kościołami zielonoświątkowymi Kwestia charyzmatów w Kościele, ich znaczenia duchowego, rozeznania i konsekwencji duszpasterskich to temat watykańskich obrad dialogu katolicko-pentakostalnego, jakie miały miejsce w dniach od 10-16 czerwca. Kwestia charyzmatów w Kościele, ich znaczenia duchowego, rozeznania i konsekwencji duszpasterskich to temat watykańskich obrad dialogu katolicko-pentakostalnego, jakie miały miejsce w dniach od 10-16 czerwca. {{ }} {{ }}

To troche fanatyzm, ale tez normalne prawa rynku. Taki "swieto-bliwy" byczy sie przez caly tydzien a niedziela jest jedynym dniem w ktorym moze swoje owieczki obedrzec z kasy. Nic

Także w Kanadzie nie milkną echa wokół nowelizacji ustawy o IPN. Przed jej konsekwencjami tutejsza prasa ostrzegała już w 2016 roku. Dziś widzimy, że proroczo. Można pomyśleć, że przyjazd wysokiej rangą delegacji IPN akurat w tych dniach to dobry prognostyk i szansa na konstruktywny dialog w sprawie ostatnich kontrowersji. Ucieszyłam się, że Instytut podejmuje wysiłki, by gasić ten niekontrolowany pożar. Ale przedwcześnie. Chodzi bowiem nie o ramy dyskusji o Holocauście i nowej legislacji, lecz o budowę kolejnego pomnika. W połowie lutego (a więc w czasie najbardziej zaognionego sporo wokół ustawy) do Kanady wybrali się przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej. W Toronto delegacja spotkała się z przedstawicielami Polonii w siedzibie Polskiego Związku Narodowego. To tu w pierwszych słowach wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Jan Baster przyznał, że ich pobyt nie ma zwiazku z rozgłosem wokół ustawy: „Nasze przybycie nałożyło się na pewną aferę związaną z Instytutem, choć przebiegającą bez udziału Instytutu”. IPN przyjeżdża do Kanady – po co? Celem delegacji były bowiem rozmowy o możliwości współfinansowania pomnika ofiar komunizmu w stołecznej Ottawie. Ma on powstać staraniem wietnamskich i koreańskich społeczności. Szerzej o tej inicjatywie przeczytają Państwo tutaj. Ale nie można było marzyć o lepszych okolicznościach. Polskim kryzysem wywołanym nowelą ustawy o IPN zajmuje się też tutejsza prasa, i to nie tyle w sekcji „Doniesienia z zagranicy”, ile raczej w „Komentarzach”. Dlaczego wiceprezes IPN nie spotkał się z kanadyjskimi liderami opinii, publicystami i naukowcami, by przedyskutować kontrwersje wokół nowej legislacji? Dlaczego zmarnował okazję, choć był na miejscu w najlepszym możliwym czasie? Baster przynaje: – Po pierwsze dlatego, że po co innego przyjechaliśmy. Po drugie dlatego, że nie ma tu specjalnie co komentować, a w każdym razie nie my powinniśmy to robić. Zresztą od innych kontrowersji wokół noweli wiceszef IPN także się dystansuje: – Mam głębokie przekonanie, że całe nieporozumienie jeżeli nie wynika z czyjejś złej woli, to wynika z tego, że nie wszyscy czytają przepisy prawne starannie i ze zrozumieniem. Myślę, że wielu nieporozumień można by uniknąć, gdyby wyciągać właściwe wnioski z precyzyjnych zapisów. [Ta ustawa] nie atakuje nikogo, nie stwarza niebezpieczeństwa dla wolności słowa. Jest naturalną próbą obrony dobrego imienia Polski wobec występujących wielokrotnych przypadków tego imienia szargania. Chwilę potem, na szerszym spotkaniu z Polonią, wiceszef IPN wyjaśni: – Nie o wolność słowa chodzi, lecz o wolność lżenia narodu i państwa polskiego. Prawdziwi naukowcy mogą prowadzić swoje badania w sposób nieskrępowany, dowolny. Artyści, nad czym boleję, mogą wyrażać swoją wrażliwość, swoje ekspresje w sposób też dowolny. Nie widzę tutaj żadnego momentu, w którym ktoś, kto myśli poważnie o ojczyźnie i o narodzie własnym, mógłby mieć coś przeciwko temu. Spotykamy się jeszcze przed wejściem zmian w życie, ale prezes już sugeruje, że nie będzie to narzędzie efektywnie wykorzystywane: – Dla mnie najważniejsze jest to, że ta ustawa jest. Pewnie nawet najważniejsze nie jest to, ilu będzie skazanych z tego powodu. Ale sama wola państwa, żeby w sposób stanowczy powiedzieć „nie” i zagrozić karą, jest tutaj najistotniejsza. Jak wyjaśniają przedstawiciele Instytutu, wcześniej zabrakło woli politycznej, ale od dwóch lat IPN – choć formalnie niezależny od bieżącej polityki – tę wolę dostrzega. – W tej chwili ekipa rządząca uznała, że należy zaopatrzyć państwo polskie w narzędzie prawne, które będzie można skutecznie wykorzystywać – tłumaczył Adam Siwek, szef Biura Upamiętnienia Walk i Męczeństwa, dodając, że podobne ustawy funkcjonują choćby w Izraelu czy na Ukrainie. Czy zmieni się zaangażowanie prokuratorów IPN w związku z listem wicemarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego z początku lutego? W tym niebywałym piśmie marszałek wyjaśnia racje przemawiające za ustawą, ale też podnosi kuriozalny apel do Polaków żyjących poza granicami kraju. Apeluje „o dokumentowanie i reagowanie na przejawy antypolonizmu, krzywdzące nas sformułowania i opinie. Proszę o powiadamianie naszych ambasad, konsulatów i konsulów honorowych o pomówieniach naruszających dobre imię Polski”. Agnieszka Jędrzak, kierownik Samodzielnej Sekcji Kontaktów Międzynarodowych w IPN, przypomina, że jeszcze w 2017 roku została podpisana umowa o współpracy między MSZ a IPN, ułatawiająca taką wymianę informacji. – Już przed wejściem w życie tej ustawy współpracowaliśmy w ramach pojawiającej się w przestrzeni publicznej, zagranicznej dyfamacji, zniesławień, fałszywych kodów historycznych. Placówki dyplomatyczne nas o takich sygnałach informowały, przesyłały nam treści artykułów, odpowiednie piony merytoryczne reagowały. Polonia pyta o ustawę o IPN Pytań i spraw, którymi Polonia chce zainteresować IPN, jest mnóstwo: od sposobów dbania o miejsca pamięci, cmentarze i pomniki, głód materiałów edukacyjnych, a także kontrowersje wokół filmu dokumentalnego „Warszawa: sztuka w walce w ultranacjonalizmem”, jaki niedługo po warszawskim Marszu Niepodległości wyemitowała publiczna telewizja CBC. Dokument przedstawia punkt widzenia młodych artystów (w tym Marii Peszek) stojących w opozycji do obecnej narracji politycznej. Jego emisja spotkała się z ostrym stanowiskiem Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Prezes tej największej organizacji polonijnej w Kanadzie Władysław Lizoń przekonywał, że to „szkalownie polskiego imienia”: – To jest paszkwil przeciwko Polsce. Jedna z kobiet chce opowiedzieć o trudnościach, jakie napotkała podczas realizacji dokumentu o Polsce („tylko prezydent Kaczyński i minister Fotyga nie sabotowali mojej drogi do filmu”), ale prowadzący sugeruje, że to nie miejsce i czas. W odpowiedzi słyszy z tylnych rzędów, że jest komunistą, szpiegiem i Żydem. Reżyserka dostaje mikrofon. Wraca też temat agentury w społecznościach polonijnych. To temat z rzadka dostrzegany z perspektywy Warszawy, ale dla emigracji to często wciąż niezabliźniona rana, żywa krzywda. Podziały są równie głębokie co w ojczyźnie: po jednej stronie złamane kariery, przekreślone życiorysy i poczucie straty. Po drugiej infamia, ostracyzm, oskarżenia o zdradę (nie zawsze słuszne). Listę Wildsteina czyta się tu wciąż na nowo. Ktoś pyta o Jedwabne – kiedy wreszcie ekshumacja? Ktoś inny przypomina, że minister Gliński przeznaczył 100 mln na Cmentarz Żydowski w Warszawie: – Kto to widział, żeby Polska Żydom cmentarze utrzymywałała? Powraca też temat nowelizacji ustawy o IPN. Na wątpliwości co do efektywności nowego prawa goście odpowiadają: grunt, że taka ustawa w ogóle jest. Głos zabiera mężczyzna w błękitnej koszuli. Opowiada o dziadku wywiezionym do obozu i o dzisiejszej atmosferze wokół wojennej historii Polski. Przekonuje, że ofensywa wokół ustawy o IPN jest chybiona, bo „trzeba dbać o ekonomię, o młodzież”. – Pomniki mijają się z celem, bo nic nie dają nowemu pokoleniu. Człowiek, który mówi, że dziś nie czas na pomniki, ale na edukację, jako jedyny spośród zabierających dziś głos nie dostaje braw od zgromadzonych tu Polaków. Odpowiada Adam Siwek z IPN, przekonując, że pomniki są jednym z narzędzi walki o prawdę historyczną. – Takie twierdzenie, z jakim mieliśmy do czynienia w czasie rządów poprzedniej ekipy – nie myślmy o historii, patrzmy w przyszłość, historia jest bez znaczenia, wszyscy mają być nowocześni, otwarci i zhomogenizować się w taką bezwładną masę bez narodowości i tradycji – to jest fikcja. Każdy naród, każde państwo, jeżeli poważnie siebie trakuje, swoją podmiotowść, swoją niepodległość, to bardzo twardo broni tradycji i swojej wizji historii, i my też to powinniśmy robić. Ale dyskusja o nowelizacji ustawy o IPN toczy się też poza środowiskami polonijnymi i przybiera inne perspektywy niż te prezentowane za drzwiami Polskiego Związku Narodowego. Losy ustawy o IPN oczami kanadyjskich mediów Główne kanadyjskie media z uwagą śledzą losy nowelizacji ustawy o IPN. W przeszłości także kanadyjskim mediom zdarzało się operować terminem „polskie obozy śmierci”. Był to raczej skrót myślowy, odnoszący się do lokalizacji (podobnie jak w zestawieniach „getto warszawskie” czy „getto łódzkie”). Zawsze takie sytuacje spotykały się z gorącym protestem mieszkających tu Polaków, z Kongresem Polonii Kanadyjskiej na czele. Listy do czołowych mediów stosowała też polska ambasada w Ottawie. Regularne podkreślanie, że obozy te były tylko zlokalizowane w Polsce, ale budowane i zarządzane przez niemieckich nazistów, przyniosły spodziewany skutek. Do obowiązujących w mediach stylebooków trafiły zalecenia, by nie stosować tego terminu, który może być niewłaściwie odczytany. Warto też dodać, że kanadyjskie media interesowały się planowanymi zmianami w ustawie o IPN jeszcze w 2016 roku, gdy ogłoszono inicjatywę ustawodawczą. Na łamach poczytnego magazynu „Maclean’s” prof. Jan Grabowski z Uniwersytetu w Ottawie krytykował odejście przez Polskę od ładu demokratycznego, w tym reformy PiS dotyczące sądownictwa i mediów. Przestrzegał też, że nowa władza chce na nowo pisać historię, i wskazywał zagrożenia, jakie niesie majstrowanie przy ustawie o IPN. „Na nieszczęście dla polskich władz – a na sczęście dla tych, którzy trudnią się badaniem przeszłości – historia Holocaustu, która jest stawką w tej grze, nie jest własnością polskiego rządu. Historia Zagłady europejskich Żydów jest w zasadzie jedyną światową cząstką historii narodowej Polski, która dociera do umysłów i serc ludzi na całym świecie. Każda próba uciszenia debaty i tłumienia badań akademickich nad różnymi aspektami histori Shoah może być, powinna być i – miejmy nadzieję – będzie widziana jako rodzaj przekłamań na temat Holocaustu albo zaprzeczenia Holocaustowi. A to coś, co spotka się z gorącym protestem międzynarodowej społeczności”. Dziś widzimy, że prof. Grabowski nie pomylił się, choć przeciwko jego słowom protestowała w 2016 roku ambasada RP w Ottawie, argumentując, że naukowiec wypacza proporcje udziału Polaków w zabijaniu Żydów (wedle Grabowskiego w czasie okupacji Polacy zabili ok. 200 tys. Żydów). Na chwilę sprawa ustawy o IPN przycichła, ale gdy tylko w styczniu ogłoszono planowane zmiany, pierwsza zabrała głos szefowa kanadyjskiej dyplomacji. Cynthia Freeland napisała na Twitterze, że Kanada jest zaniepokojona potencjalnym wpływem ustawy na wolnść słowa. „Wzywamy Polskę do poszanowania swobody intelektualnej i zapewnienia warunków swobodnej dyskusji oraz nauczania o potwornościach nazistowskich obozów śmierci”. Ambasador: W naszej społeczności i w naszych kościołach antysemityzmu nie ma Wkrótce, z końcem stycznia, publiczna stacja CBC opublikowała obszerną audycję poświęconą nowelizacji ustawy i nastrojom antysemickim w Polsce. W studiu radiowym abasador RP w Kanadzie Andrzej Kurnicki tłumaczył, że ustawa nie ma na celu pisania historii na nowo, ale zapewnienie, że będzie ona przedstawiana właściwie: „Chronimy wspólną pamięć obywateli polskich i obywateli żydowskich”. Przekonywał też słuchaczy, że nowe prawo jest odbiciem działających już przepisów o zakazie negowania Holocaustu, i uspokajał, że będzie przewidywało wyjątki dla badań naukowych i działalności artystycznej. Ambasador powiedział, że Polacy nie kolaborowali z nazistami przeciw Żydom i nie byli współwinni. „Były pojedyncze osoby, zgadzam się, które mogły nie zachowywać się tak, jak byśmy się tego spodziewali. Ale Polacy zapłacili cenę”. Dla zainteresowanych cały zapis rozmowy tutaj. Ambasador musiał zmierzyć się z zarzutem, że ustawa o IPN jest potrzebą na bieżące potrzeby polityczne. Na uwagę dziennikarki, że nowelizacja nie dotyczy przeszłości, ale „dzisiejszej polityki i dzisiejszego antysemityzmu”, ambasador odparł, że o tym nie może być mowy: „Nie ma antysemitzmu w polskim życiu, w naszej społeczności ani w naszych kościołach”. Na dowód tego ambasador stwierdził, że także do partii rządzącej należą Polacy o żydowskich korzeniach, a w Polsce „najwyżsi urzędnicy są w związku z żydowską rodziną”. Ale media nie wydają się przekonane. Głos zabrał Ed Sonshine, założyciej jednej z największych firm nieruchomościowych w Kanadzie, który wypowiedział się w obszernym materiale na temat kontrowersyjnej ustawy, jaki przygotowała agencja Bloomberg. Sonshine, którego żydowskie korzenie wywodzą się z Polski, opowiedział historię swojej rodziny. W 1945 roku jego wujowie wrócili do rodzinnej miejscowości na południu kraju sprawdzić, kto przeżył. Zatrzymali się na noc u polskiego gospodarza, który zgodził się przenocować ich w szopie. Ale wkrótce wrócił z ostrzeżeniem: w karczmie Polacy namiawiają się, by przyjść w nocy was zabić. Boją się, że wróciliście do swojego domu, po swoje mienie. Byliście i tacy, i tacy – zdaje się mówić Sonshine – jedni nas chronili, drudzy zabijali. O polskich okropnościach podczas wojny trzeba mówić tak samo jak o heroicznych czynach Polaków, tłumaczy. Sonshine, jako jednen z czołowych kanadyjskich biznesmenów, dodaje, że nowelizacja ustawy o IPN jest „niefortunna”. Konsul: Polska jest krajem demokratycznym Unii Europejskiej Poza tym, choć prasa w Kanadzie dawno odrobiła lekcje i – dzięki staraniom Polonii – nie używa się tu krzywdzących sformułowań „polskie obozy”, to dyskusja wokół IPN przeniosła się już na inny poziom. Media patrzą na kryzys co najmniej krytycznie, ale to tylko element szerszej układanki, dobrze widocznej z dystansu. Wyraźnie widzi się tu ciągłość przemian w Polsce po 2015 roku, ostry skręt w prawo i radykalne zerwanie z dotychczasowym demokratycznym porządkiem. Protesty wobec noweli są tylko kolejną odsłoną dyskusji o przemianach w Polsce, którymi Kanada jest zaniepokojona. Kilka dni temu dziennik „Toronto Star” opublikował bardzo obszerny tekst poświęcony polskim sprawom: „Polska musi stawiać czoła swej historii, a nie dławić dyskusję”. To przekrojowy materiał, mówiący czytelnikowi między innymi, że Polska była ofiarą hitlerowskiej napaści, i przypominający, że nasz rząd nie godził się na kolaborację. Opowiada też o naszej fundamentalnej roli w obaleniu komunizmu, ale też o dzisiejszym odchodzeniu od demokratycznych procedur i osuwaniu się w stronę autorytaryzmu. Z tekstu czytelnik dowie się, że jedni Polacy mają drzewka w Yad Vashem, lecz drudzy prześladowali, wydawali i zabijali Żydów w czasach drugiej wojny. Tekst pokazuje złożoność naszej historii, ale jest krytyczny wobec uciszania debaty w obszarach „szczególnie wrażliwych dla narodowców (także tych dominujących w obecnych rządzie w Warszawie), którzy obawiają się, że doniesienia o współpracy z nazistami będą paliwem dla, jak to nazywają, polityki wstydu, prowadzonej przez zagranicznych krytyków wobec Polski”. Swoją replikę do tekstu opublikował konsul generalny RP w Toronto. Krzysztof Grzelczyk wezwał „do opartego na równych zasadach i spokojnego dialogu, którego bez wątpienia potrzeba w tej sprawie”, i tłumaczył, że ustawa nie zagraża swobodnej debacie. „Polska jest wszakże należącym do Unii Europejskiej demokratycznym krajem, oferującym całkowite gwarancje sprawiedliwego traktowania każdemu, również prof. Janowi Grabowskiemu, którego hipoteza na temat wielkiej liczby Żydów, którzy zginęli rzekomo za sprawą działań Polaków, została zacytowana w artykule zaraz obok niewielkiej grupy 6706 polskich Sprawiedliwych”. Jakie zostały nam narzędzia? Nie trzeba przekonywać przekonanych, że obozy śmierci nie były polskie – to już tutaj wiadomo. Potrzeba nowej narracji, nowych wątków. W czasie gdy tutejsza prasa pisała o kontrowersjach wokół ustawy – i polskich trudnościach ze stawieniem czoła historii – konsul Krzysztof Grzelczyk urządził pokaz filmu o Irenie Sendlerowej i akcji ratowania żydowskich dzieci z getta. Na jego zaproszenie odpowiedzieli dyplomaci z Ukrainy i z Niemiec. To ważny gest naszych sąsiadów, że siadają z nami do stołu w dniach, kiedy coraz brutalniej dokonujemy samookaleczenia. Ale wielu więcej narzędzi nie ma. Projekcje filmu są ograniczone do wybranego grona zaproszonych gości. Za to nie ma ograniczeń w dostępie do materiałów takich jak niesławny film opublikowany przez organizację amerykańskich Żydów, którzy deklarują do kamery, że nie boją się mówić o „polskim Holocauście”. To takie filmy tu docierają, także do młodych odbiorców, którzy nie mają ugruntowanej wiedzy historycznej. Nie będą jednak szukać pomników, które pragną stawiać polskie władze. Na spotkaniu Polonii z przedstawicielami IPN były prawie same posiwiałe głowy. To dojmujący widok: brakuje Polaków i Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, którzy byliby urodzeni później niż w stanie wojennym (czyli prawie 40 lat temu). To pokolenie urodziło się i mieszka w internecie, i to tam trzeba do niego mówić. Zabawa w wykorzystanie drzemiącego w Polsce antysemityzmu i próba zadekretowania prawdy na potrzeby bieżącej polityki krajowej wymknęły się władzy spod kontroli. Do tej pory działania polskich władz były co najmniej przeciwskuteczne. Pielgrzymowanie za ocean, by stawiać pomniki, polskiej racji stanu nie pomoże. Jeśli chcemy włączyć się w dyskusję o nas, jaką prowadzi się na świecie, musimy rozumieć kod, jakiego się w tej rozmowie używa. Póki co mówimy tylko sami do siebie. Mówimy o sobie tylko dobrze. A kto ma o nas inne zdanie, tego mowa jest antypolska.
W Polsce nadal sekta ta nie jest popularna, co nie znaczy, że jej u nas nie ma. Wręcz przeciwnie – w 2006 roku do Warszawy przybyło kilkunastu wolontariuszy z różnych państw świata, by Ernst Troeltsch KOŚCIÓŁ A SEKTA* Kościół pojmowany jest na ogół jako konserwatywny twór, odznaczający się względną aprobatą dla świata, który go otacza. Zrzeszając znaczne masy ludności i pretendując do miana organizacji wszechobecnej i wszechogarniającej, Kościół realizuje swoiście rozumianą zasadę uniwersalności. Jego przeciwieństwo stanowi sekta. Sekty są zwykle stosunkowo małymi grupami, w których realizuje się dążenie do wytworzenia osobistych, bezpośrednich więzi między członkami. Dopuszczalne jest także tworzenie się w ramach sekt mniejszych grup. Stanowi to jedno z podstawowych założeń każdej sekty. Działalność sekt pozbawiona jest aspiracji dokonywania zmian, czy podbojów w ogarniającej je rzeczywistości, a ich stosunek do świata, państwa czy społeczeństwa pozostaje zawsze niezmiennie obojętny, bądź niechętny. Nigdy nie dążą one do włączenia się w nurt życia społecznego, pragnąc raczej pozostać na uboczu, lub tworzyć własne, samowystarczalne wspólnoty. Szczegóły sposobu postępowania dostosowują wszakże do panujących warunków społecznych, O ile w przypadku Kościoła obserwuje się zwykle działania, których celem jest objęcie kontrolą państwa, wykorzystanie wszelkich okoliczności dla realizacji swych założeń, a w konsekwencji — zdobycie trwałego miejsca wśród wpływowych ugrupowań społecznych, nawet za cenę częściowej utraty niezależności, o tyle sekty kierują się raczej w stronę warstw niższych, lub takich, które objawiają dezaprobatę dla porządku państwowego bądź społecznego. Wiąże się z tym ogólna postawa sekt wobec nadprzyrodzonego układu odniesienia chrześcijaństwa oraz propagowanej przez Kościół ascezy. Sfera życia doczesnego traktowana jest przez Kościół jako środek dla osiągnięcia podstawowego, nadprzyrodzonego celu życia. Cel ten może zostać osiągnięty jedynie drogą realizacji zasad ascezy, pod ścisłym kościelnym kierownictwem. Podejście sekt jest odmienne: uwagę swych wiernych kierują one na pozaziemski cel życia bezpośrednio. W tym właśnie wyraża się indywidualistyczny charakter ich ascezy, prowadzący, jak się wydaje, do o wiele pełniejszego jej rozkwitu. Nie można przy tym pominąć różnicy w pojmowaniu ascezy przez Kościół, a zwłaszcza zakony, oraz przez sekty. Dla Kościoła jest ona wyrazem szczególnej cnoty, a jej praktykowanie — swoistą formą doznania religijnego, które wyraża się w drodze kontemplatywnego odrzucenia zmysłowości i innych, często przesadnych praktykach, nawiązujących do wzorów późnoantycznych kultów zbawczych (Erlösungskulte). Postępowanie takie musi graniczyć niejednokrotnie z wyznawaniem podwójnej moralności. Asceza sekt natomiast zawiera się w prostej zasadzie ogólnej powściągliwości, a także lojalności wobec prawa w sferach objętych przysięgą, w dziedzinie własności, wojny, czy stosowania przemocy. Powołuje się ona na treść Kazania na Górze oraz na klarowne przeciwieństwo Królestwa Bożego wobec całokształtu porządków ziemskich. Potrzebę wyrzeczeń propaguje się tutaj wyłącznie jako środek do osiągnięcia powszechnej miłości, nigdy zaś nie pojmuje się jej jako narzędzia dokonywania w imię religii niezwykłych i heroicznych czynów. Asceza sekt łączy się z ascezą Kościoła i zakonów jedynie o tyle, o ile obie akceptują zasady zawarte w Kazaniu na Górze oraz zasadę miłości powszechnej. Obce jej pozostają wszakże zakonne kanony ubóstwa i ślepego posłuszeństwa; nie to jest jej ideałem, lecz rozwój więzów miłości, niezmąconej konfliktami i podziałami społecznymi. Wszystko to, co odróżnia późnośredniowieczny Kościół od sekty, jest przypuszczalnie pochodne od wspólnej dla obu organizacji, wewnętrznej struktury. Istnienie takiej struktury można uzasadnić wskazując na prachrześcijaństwo, jako formację poprzedzającą istnienie zarówno Kościoła, jak sekt. Wyczerpująca analiza socjologiczna ruchów prachrześcijańskich pozwała równocześnie dostrzec źródła współczesnej odmienności strukturalnej sekt i Kościoła, pozwala także zrozumieć wiele atrybutów rozwoju ich stosunków w późniejszym czasie. Okazuje się, że w pierwszych latach swego istnienia Kościół bardzo przypominał sektę. Momentem, który zadecydował o przyspieszeniu procesu dochodzenia przezeń do współczesnego kształtu, było uformowanie się dojrzałej doktryny w odniesieniu do sakramentów i kapłaństwa. Początkowego okresu istnienia Kościoła nie zakłócał poważniejszy rozwój działalności sekt, które wprawdzie egzystowały, stanowiąc jednak organizmy na tyle amorficzne i nieokreślone, że ich wpływ na oblicze Kościoła nie mógł być znaczący. Przełom nastąpił dopiero z chwilą wyłonienia się kontrowersji między sakramentalno-hierarchicznymi poglądami św. Augustyna a doktrynami donatystów. Sprzeczność ta wygasła wszakże równocześnie z zanikiem chrześcijaństwa afrykańskiego, po to, by odżyć w okresie gregoriańskiej reformy Kościoła. Wtedy to problem relacji Kościół — sekty pojawia się z nową, istotną silą. Nie można także pominąć zagadnienia mylących skojarzeń, jakie wzbudza stosowanie terminu „sekta”. Wyrażenie to bywało traktowane tylekroć polemicznie, co apologetycznie. Sekty, to — mówiąc najog- ólniej — takie odróżniające się od oficjalnego Kościoła grupy, które zachowując określone elementy idei chrześcijańskiej, ujmują je i kultywują w oderwaniu od innych, czyniąc to w taki sposób, że w konsekwencji przeciwstawiają się doktrynie Kościoła panującego i wyłamują ze wspólnoty, którą on stanowi. Punkt widzenia reprezentowany przez dominujący Kościół nakazuje widzieć w nich twory społeczne o mniejszej doniosłości, powstałe jako rezultat nieprawidłowej interpretacji wartości i idei chrześcijaństwa. Należy podkreślić, że takie pojmowanie terminu „sekta” jest prawomocne jedynie przy założeniu wyłącznej słuszności opinii, jakie formułuje Kościół dominujący. Taka zasada obowiązuje jednak w dziedzinie kościelnego prawa państwowego, na którego gruncie „sekta” niezmiennie oznacza grupę, której system wartości i przywileje oceniane są znacznie niżej niż kościelne. Opisana perspektywa w znacznej mierze narusza stan faktyczny. Nie gdzie indziej bowiem, lecz właśnie w sektach dochodzą do głosu istotne kierunki wskazywane przez Ewangelię. Niezmienne nawiązywanie przez nie do Ewangelii oraz doktryn prachrześcijańskich, a także głoszenie, iż to nie sekty, ale właśnie oficjalny Kościół coraz bardziej oddala się od owych prawd — oto powody, dla których ze strony Kościoła spotyka je stała dezaprobata. Taka sytuacja zmusza z kolei sekty do przyjęcia postawy obronnej, a niekwestionowanym owocem zarysowanego cyklu jest bogaty zbiór konkluzji socjologicznych, jakich dostarcza historia tych sporów. Istotną rolę odgrywa tutaj przyrodzona niezależność i nonkonformizm sekt, przyczyniające się do obnażenia wielu ważnych mechanizmów i szczegółów idei chrześcijańskiej. Problemy te można dokładnie prześledzić, analizując dzieje doprowadzanych do stopniowego upadku ruchów sektowych późnego średniowiecza, w których obronie, w późniejszym czasie, tak zdecydowanie występowali Sebastian Frank i — przede wszystkim — Gottfried Arnold. Głównym charakterystycznym rysem chrześcijaństwa stała się z czasem — z oczywistych względów — tendencja do osiągnięcia pozycji absolutnie dominującej, tak, by zapewniła ona objęcie wpływami idei i podporządkowanie jej wszelkich dziedzin ludzkiej rzeczywistości oraz ustanowienie nad nimi dominacji określonego typu Kościoła. Realizacji takiego programu miało pomóc rozwinięcie się doktryny paulinistycznej, mimo zaznaczających się w jej obrębie prądów indywidualistycznych i entuzjastycznych. Paulinizm, ze swym utożsamieniem porządku państwowego z porządkiem boskim, pomijaniem większości spraw doczesnych i propagowaniem idei osiągnięcia Królestwa Bożego drogą zdobywania łaski Chrystusa, okazał się jednak niewystarczający. Rychło odżegnano się od owych nadnaturalnych (supranatural) i eschatologicznych wizji spełnienia, na rzecz tworzenia misji i organizacji, aby przez ich oddziaływanie zapobiec rozwojowi nadmiernego subiektywizmu i indywidualizmu wiernych, na rzecz propagowania religijnych prawd obiektywnych, zawartych w przekazach Chrystusa, a podawanych ustami naznaczonych przez Boga, doczesnych władz danej zbiorowości. Owe obiektywne prawdy miały stać się niewyczerpanym źródłem duchowej energii, choć nie każdy rodzaj ludzkiej aktywności mógłby być z nimi bezpośrednio kojarzony. W taki właśnie sposób pojmowano urzeczywistnienie idei Kościoła masowego, który odznaczałby się względną akceptacją dla świata, państwa, społeczeństwa i kultury, Kościoła o nienaruszalnie boskim charakterze oraz ugruntowanych tradycjach sakramentów i kapłaństwa. Widziano w tym także drogę do uwierzytelnienia socjologicznej genezy tych tradycji i utrwalenia pojęcia Kościoła jako instytucji pośredniczącej w otrzymywaniu łaski. Panowanie nad sferą duchową starano się osiągnąć przez wprowadzenie instytucji pokuty i nadzoru nad wiarą, czemu służyć miało prawo dla zwalczania heretyków i innowierców. Konieczne w tej sytuacji stało się odnalezienie i zastosowanie formuły, która pozwoliłaby pogodzić interesy Kościoła, władz państwowych, porządku społecznego i gospodarczego. Jej wyczerpującą, a równocześnie subtelną i precyzyjną wizję zawiera nauka tomistyczna, oparta konsekwentnie na Ewangelii i z niej właśnie wyprowadzająca wszelkie reguły uniwersalnej organizacji życia ziemskiego. Uwzględnia ona wszakże jedynie te kanony Ewangelii, które cieszyły się akceptacją Kościoła, a pomija tę ich sferę, która wiąże się z dziedzinami ludzkiej prywatności, osobistych przeżyć, czy posiadania własności. Wszystkie te prawdy rozwijane są natychmiast i aktualizowane przez sekty. Chrześcijaństwo laickie, osobista refleksja etyczno-religijna, propagowanie wspólnoty miłości, religijna równość i braterstwo, obojętność wobec siły państwa i warstw panujących, niechęć wobec praw techniki, kwestionowanie istotności przysięgi, uwolnienie życia religijnego od trosk walki o ideał ubóstwa, na rzecz okazjonalnych aktów miłości, bezpośredniość osobistych przeżyć religijnych, krytyka oficjalnych teologów i duszpasterzy, nawiązywanie do Nowego Testamentu i idei pierwotnego Kościoła — oto podstawowe, charakterystyczne rysy sekt. Socjologiczny punkt odniesienia, wokół którego tworzą się wspólnoty, jest odmienny niż w przypadku Kościoła. O ile Kościół zakłada konieczność obiektywnej świętości stanu kapłańskiego, sukcesji, depositum fidei, a także sakramentów, powołując się na stale dokonującą się w kapłaństwie inkarnację boskości, o tyle sekta nawiązuje do bezustannie powstających, nowych wymogów moralnych, u których podstaw leży wyłącznie obiektywny przykład Chrystusa i jego prawo. Nie ulega zatem wątpliwości związek postępowania sekt z kanonami Kazania na Górze, w czym wyraża się odmienna postawa wobec chrześcijańskiej prehistorii i odmienne ujęcie dogmatu Chrystusa. Biblia i prehistoria stanowią, w pojęciu Kościoła, trwałe i dosłownie rozumiane ideały, którym nie można przypisać cechy w jakikolwiek sposób pojmowanej relatywności historycznej. Postać Chrystusa zatraca charakter wiodącego ku prawdzie Boga-Człowieka, stając się wizerunkiem panującego zarządcy, który działa w oparciu o stworzone przez siebie biblijne prawo, obowiązujące w każdej zbiorowości. Tendencje do rozwoju i kompromisu z jednej strony, a schematyzmu i radykalizmu z drugiej uniemożliwiają praktycznie przekształcenie się sekt w organizacje masowe i powodują to, że formą ich istnienia pozostają małe kręgi o bezpośrednich, osobistych powiązaniach, z wszelkimi ujemnymi i dodatnimi konsekwencjami takiego stanu rzeczy. Są to przy tym kręgi, w któ­rych stałym pragnieniom polepszenia swego standardu życiowego niezmiennie towarzyszy powszechna nieświadomość skomplikowanych codziennych okoliczności. Stanowi to dobry grunt dla rozwoju poglądów o możliwościach przekształcenia świata według czysto moralnych, idealnych zasad miłości, co przyczynia się wprawdzie do zintensyfikowania chrześcijańskiego życia, lecz równocześnie powoduje obniżenie się stopnia uniwersalności sekt, doprowadzając do utraty wiary przez ludzi w odkupienie świata, formułowania negatywnych opinii o Kościele, utraty bezstronności i pojawiania się eschatologicznych oczekiwań. Człowiek sekt, doznając korzyści, jakie przynosi ich specyficzne chrześcijaństwo, traci zdolności przystosowawcze, a także zdolność duchowego przyswajania. Kościół, który mógł zabezpieczyć zdolności przystosowawcze swych członków dzięki rozwinięciu idei ustabilizowanego chrześcijaństwa, dąży do zobiektywizowania idei łaski, sekta zaś poprzestaje na realizacji subiektywnej idei świętości. Kościół opiera się na biblijnym kanonie zbawienia, sekta — na prawie Boga i Chrystusa. Podczas gdy socjologiczne cechy sekt odznaczają się prawie całkowitą jednorodnością, to odniesienie każdej z nich do organizmu, jakim jest Kościół, wymaga dokładnego, rzeczowego uzasadnienia. Sekty wyróżniające się szczególną zgodnością z dogmatami występują rzadko i można je tutaj pominąć. Także panteistyczne, filozoficzne sekty średniowiecza wtopiły się z czasem w ogół sekt. W rzeczy samej, sekta to coś innego niż Kościół, czy Kościoły. Wyraz „sekta” nie posiada zabarwienia wartościującego, lecz oznacza samodzielny, socjologiczny typ społeczności wyznającej ideę chrześcijańską. Istotą Kościoła jest jego obiektywny, instytucjonalny charakter. Dla niego przychodzimy na świat i przez chrzest w dzieciństwie wchodzimy w obrąb jego kręgu. Kapłaństwo i hierarchia, jako nosiciele tradycji łaski i jurysdykcji sakramentalnej, nadają zdolność udzielania łaski każdemu ze swych przedstawicieli. Zdolność ta bywa wykorzystana podczas udzielania sakramentów, a o łaskę zabiegać musi także kapłan, jeśli przypadkowo okazał się w jakiś sposób niegodny. Kościół jawi się zatem jako obiektywna organizacja powołana do dysponowania cudowną mocą, jako kontynuator rządów Boga i Opatrzności nad światem. Pomijając możliwą nieudolność i ułomność osób, pozostaje zawsze uniwersalna świętość instytucji. Kompromis ten stanowi jednocześnie wyraz i uzasadnienie uniwersalizmu kościelnego, w którym każde jednostkowe działanie, czy świadczenie, jakkolwiek surowo traktowane i silnie akcentowane, jest wtórne wobec obiektywności uniwersalnie przyznanej mocy panowania (niekiedy mówi się: et cetera adiicientur vobis). Oddziaływaniu zbawczych sił podlegają wszystkie jednostki ludzkie, stąd też Kościół zobowiązany jest do roztoczenia panowania nad wszelkimi społecznościami i uczynienia poddanymi wszystkich członków społeczeństwa. W swej istocie jednak pozostaje on nadal niezależny, a na stan jego niezależności nie wpływa fakt, czy omawiany wpływ na społeczeństwo okaże się skuteczny, czy nie. Kościół to wielki wychowawca narodów, który, jak wszyscy wychowawcy, potrafi stosować stopnie i sankcje, a równocześnie osiągać cele bez nich, drogą perswazji i pobłażania. Na tle zinstytucjonalizowanego i zobiektywizowanego organizmu, jakim jest Kościół, sekta okazuje się stanowić wspólnotę dobrowolności, o uczestnictwie zależnym od świadomej decyzji członków. Istnienie sekt opiera się zatem na wnoszeniu w życie grupy osobistego wkładu, w celu urzeczywistnienia modelu wspólnej egzystencji w bezpośrednich kontaktach. Nikt nie rodzi się członkiem sekty, lecz tylko może do niej przystąpić dokonując świadomego wyboru. Droga do doskonalenia się wiedzie w sekcie nie poprzez sakramenty, lecz przez osobiste świadczenia, co z reguły powoduje narastanie niechęci wobec sakramentów. Z natury rzeczy jednak dochodzi z czasem do wynaturzeń wspólnotowego charakteru sekt. Osłabia się zainteresowanie innymi typami grup, do sekt przenikają, na tyle, na ile mają szansę akceptacji, pozareligijne wartości. Sekta nie wychowuje szerokich mas, a tylko grupuje wyodrębnione ze społeczeństwa elity powołanych i jednoznacznie przeciwstawia ich światu. Idea uniwersalizmu chrześcijańskiego znana jest sekcie jedynie w wydaniu eschatologicznym, sama przez się zrozumiała jest także tendencja sekty do rozwijania ascetycznych sposobów życia i myślenia. Ich konsekwencję stanowi stopniowe eliminowanie z pola zainteresowań członków większości pozareligijnych wartości kulturowych. Aktywność pozostających w sektach jednostek koncentruje się głównie wokół kultywowanego stylu życia. Ten rodzaj ascezy odbiega wszakże, jak wcześniej wspomniano, od ascezy propagowanej przez Kościół: nie pojawia się w niej tak typowy dla doktryny kościelnej pierwiastek heroiczny, pozbawiona jest również mocno akcentowanych elementów umartwienia. Przejawia się raczej jako utrzymany w starobiblijnym stylu kanon ucieczki od świata i jego atrakcji, w imię pełnej realizacji postulatu wspólnotowej miłości. Idealny typ członka sekty znalazł swą charakterystykę w Kazaniu na Górze, tam też został naszkicowany pożądany przebieg jego życiowej drogi. Jego asceza okazuje się nieporównanie bardziej ostrożna i uboga, w dosłownym rozumieniu stanowi jakby przedłużenie postawy samego Jezusa. Brakuje w niej jednak nastawienia popularyzatorskiego, a także tendencji uniwersalistycznych. Można powiedzieć, iż o ile istota ascezy kościelnej polega na uniwersalności i heroiczności, o tyle asceza sekt służyć ma jedynie nielicznym wspólnotom, w skład których wchodzą wtajemniczeni członkowie. Tak więc, de facto, mamy do czynienia z dwoma, w sensie socjologicznym odmiennymi typami wspólnot, jakimi są sekta i Kościół. Sytuacja ta nie ulega zmianie, pomimo krzyżowania się ich różnorodnych właściwości. Terminy, przy pomocy których bywają one określane, nie są wszakże najważniejsze; przypuszczalnie zamiast „sekta” można byłoby mówić „Kościół nieinstytucjonalny”, a zamiast „Kościół” — bardziej precyzyjnie — „Kościół zinstytucjonalizowany”. Najistotniejsze natomiast jest to, że obie omówione formy religijnych wspólnot opisane są w Ewangelii i w niej właśnie tkwią ich korzenie. Łącznie traktowane być muszą jako trwałe warianty socjologicznej organizacji życia religijnego. Tłumaczył Wojciech Adamek * Kirche und Sekte w: E. Troeltsch, Die Soziallehren der christlichen Kirchen und Gruppen, Tübbingen 1912, s. 362—375. W przekładzie pominięto przypisy. dalej >> opr. aw/aw Rzeczy Ostateczne Czlowieka I Swiata: Eschatologia Kosciola Zachodniego - Nurt Protestancki (Polish Edition) by Sarwa, Andrzej Juliusz - ISBN 10: 1976347378 - ISBN 13: 9781976347375 - Createspace Independent Publishing Platform - 2017 - Softcover
Prawosławne chrześcijaństwo jest wiodącym religia w krajach byłego związku radzieckiego. W ostatnich latach zaczęto otwarcie mówić o sobie różne sekty i związki wyznaniowe. Jedno z takich miejsc - zielonoświątkowcy. Kim są i jaką religię głoszą?Kościół zielonoświątkowy - to organizacja religijna chrześcijan wiary ewangelicznej. W podstawie leży nauki, wyrażona w książce Dzieje świętych Apostołów. Po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, na pięćdziesiąty dzień, na dwunastu apostołów zstąpił Duch Święty w postaci języków ognia, i unieśli Ducha Świętego, i po raz pierwszy zaczęli mówić innymi językami, otrzymawszy dar proroctwa, głosili Dobrą Nowinę wszystkim chrześcijanie-zielonoświątkowcy liczą od 450 do 600 mln zł To największa protestancki konfesja, która zajmuje drugie miejsce pod względem liczebności wśród wszystkich chrześcijan. Nie ma jednolitego Zielonoświątkowego конгрегаци, istnieje wiele kościołów i - kim oni są, i kiedy zaczął się ten ruch? W 1901 roku w USA bierze początek «Ruch świętości». Grupa studentów, badając przyczyny upadku wiary wśród protestantów, doszła do wniosku, że to jest konsekwencją braku wśród chrześcijan dotacja «mówienia językami». Do otrzymania tego daru oni dopuścili się gorliwej modlitwie, którą opowiedzieli przez nałożenie rąk, po czym jeden z obecnych dziewczyn zaczęła mówić w obcym języku. Łatwość uzyskania daru i niezwykłe przeżycia podczas mówienia językami stały się przyczyną szybkiego rozprzestrzeniania się i szerokiej popularności powstałego prawidłowo postu: podstawowe zasady Wielkiego PostuWielki post, jeden z dłuższych postów kościoła prawosławnego, przychodzi raz w ślad za Масленицей i trwa siedem tygodni, w ciągu których wierni odmówią od każdego zwierzęcej i żywności. Tak długo powstrzymywać się od скоромных potraw jest bardzo trud...Do czego się śni, była dziewczyna?Nie jest tajemnicą, że sny wysyła nam nasza własna podświadomość. W nich możemy na nowo przeżywamy ostatnie wydarzenia, dostać się do nieprzewidzianych sytuacji, a nawet możemy być w przyszłości. Wiele marzeń można łatwo rozszyfrować – wystarcz...Ikona Matki Bożej Муромская, Kazan, Vladimir: opis, zdjęciaO co się modlić ikon? Każdy człowiek znajdzie ukojenie w swoim. Ktoś prosi o spokojnej i bezproblemowej drodze, ktoś modli się o zdrowie i dobre samopoczucie, a niektórzy zwracają się do Boga o pomoc w biznesie, nauce i pracy. Przeznaczenie prawosław...Tak pojawiły się chrześcijanie-zielonoświątkowcy. Kim oni są, dowiedzieli się najpierw w Finlandii, która w tym czasie (w 1907 roku) została w składzie imperium Rosyjskiego. Kościół zielonoświątkowy w Rosji po raz pierwszy została założona w 1913 roku w Petersburgu, gdy niektóre grupy wiernych stały się martwić chrzest w Duchu Świętym i otrzymali dar mówienia językami. W czasach stalinowskich prześladowań ruch zielonoświątkowy zeszło do podziemia. Ale ani działania władz w zakresie likwidacji zielonoświątkowy, ani próby rozpuścić je w innych społecznościach nie doprowadziły ludzi do rezygnacji z chrześcijanie-zielonoświątkowcy - kim są, jakie są ich teologiczne cechy? Oni uważają, że chrzest apostołów Duchem Świętym na pięćdziesiąty dzień po zmartwychwstaniu Chrystusa - to nie tylko fakt historyczny, ale i zjawisko, które musi martwić się każdy wierzący. W naszym kraju i w niektórych innych krajach Zielonoświątkowcy nazywają się Kościołem chrześcijan wiary ewangelicznej. Uważają, że jedynym, najbardziej niezawodny nieomylny przewodnik dla życia chrześcijan może być tylko Biblia, twierdząc, że jest ona dostępna dla nauki czytania i każdemu człowiekowi. Kaznodziejów i pastorów wzywają wierzyć Pisma Świętego, czytać i samodzielnie go odkrywać i budować swoje życie dla niego. Zielonoświątkowcy organizują spotkania modlitewne, chrztu, organizują szkoły niedzielne dla dzieci, zajmują charytatywnej i misyjnej działalności. Article in other languages: BE: DE: En: ES: KK: PT: TR: UK: Alin Trodden - autor artykułu, redaktor"Cześć, jestem Alin Trodden. Piszę teksty, czytam książki, Szukam wrażeń. I nie jestem zły w opowiadaniu ci o tym. Zawsze chętnie biorę udział w ciekawych projektach." Nowości Ludowe wróżby, aby водились pieniądze Nasi przodkowie wiedzieli różnego rodzaju sztuczki, aby водились pieniądze i archiwizowania dobra. Istnieje wiele różnych przyjmie, które pomagają osiągnąć finansową pomyślność i bogactwo. Wszystkie te metody działają i w naszych ... Co to jest Chińska Księga Przemian? Chińska Księga Przemian - jeden z najstarszych tekstów. To nie tylko traktat do wróżenia. W niej zawarta jest głęboka mądrość, filozofia życia i kultura duchowa narodu. Na przestrzeni wielowiekowej historii Chin ta książka wywiera... Interpretacja i znaczenie Tarota: "Siódemka Pentacles" Tarot - najstarsza system znaków, który pomaga obudzić intuicyjne zdolności i zajrzeć za zasłonę świata wewnętrznego. Na przestrzeni wieków тарологи zbadać ludzką istotę, wykorzystując obrazy utrwalone na kartach. Jest to alternat... Do czego śni ulubiony facet? Rozbieramy sny Sen – to samo w sobie jest bardzo przyjemne i pożyteczne zajęcie, jeśli można tak powiedzieć. A jeśli nie ty tylko śpisz, ale i widzisz piękne sny – to jest podwójna. I całkiem pozornie świetnie, jeśli miał ukochany. A...
Chabad-Lubawicz jest jedną z najbardziej wpływowych na świecie sekt chasydzkich. Grupa liczy kilkaset tysięcy wyznawców judaizmu, z których spora część miesz
Zielonoświątkowcy chcieliby kupić niszczejący, zabytkowy Dwór Olszynka i zamienić go na swoją siedzibę. Problem jednak w tym, że Gdańsk, jak to już miało miejsce w przypadku Archidiecezji Gdańskiej, nie chce go im sprzedać z 99 proc. bonifikatą. Dlaczego? Dwór na Olszynce znajduje się w opłakanym stanie. Czy zaopiekują się nim Zielonoświątkowcy? Gdański Kościół Zielonoświątkowców ze zboru Nowe Życie od 17 lat zabiega o stałą siedzibę w Gdańsku. Cały czas dzierżawią pomieszczenia, obecnie niewielki pokój i piwnicę w Oliwie. W zeszłym roku bezskutecznie ubiegali się o działkę w Oliwie. Od kwietnia starają się pozyskać od miasta zabytkowy Dwór Olszynka nieopodal Motławy . Sprawa jednak utknęła w martwym punkcie. Dlaczego?- Miasto zaproponowało nam nieludzkie warunki dzierżawy. Choć jesteśmy kościołem, traktuje się nas jak stowarzyszenie. Chcieliśmy to miejsce kupić z 99-procentową bonifikatą przysługującą związkom wyznaniowym, jak to już miało miejsce w Gdańsku - podkreśla Marian Biernacki, pastor Kościoła Zielonoświątkowców ze zboru Nowe Życie. - Propozycja dzierżawy nas nie satysfakcjonuje, tym bardziej, jeżeli czeka nas wieloletnia perspektywa remontu i inwestycji w zabytek, który potem mielibyśmy stracić - właściwie urzędnicy "oferują" Zielonoświątkowcom? - Miasto nie prowadzi z Kościołem Zielonoświątkowym rozmów odnośnie sprzedaży Dworu Olszynka. Prowadzone są rozmowy na temat oddania go w odpłatne użytkowanie na czas określony, zgodnie z obowiązującymi przepisami do 50 lat, z możliwością ubiegania się o bonifikatę na okres - do 20 lat - przyznaje Anna Dobrowolska z biura prasowego w gdańskim magistracie. Jednak nie tak dawno z 99-procentowej bonifikaty i w efekcie za 4,5 tys. zł Archidiecezja Gdańska otrzymała działkę przy ulicy Brzegi na Oruni. - W przypadku Archidiecezji Gdańskiej grunty były oddawane w użytkowanie wieczyste z zastosowaniem 99 proc. bonifikaty, zgodnie z nieobowiązującą już uchwałą z 2008 roku - podkreśla Dobrowolska. Sprawa ta co najmniej dziwi. Faktycznie w zeszłym roku gdańscy radni podjęli nową uchwałę, która określa, że związki wyznaniowe mogą uzyskać nieruchomość czy działkę z bonifikatą, jeżeli w planie zagospodarowania jest zapis, że teren ten jest przeznaczony na funkcje sakralne. Przedtem wystarczyło, że był zapis o funkcjach usługowych. Ponadto prezydent Gdańska został pozbawiony możliwości przydzielania miejskich działek kościołom bez uprzedniej zgody rady miasta. - Zapisy w planie można przecież zmienić, wystąpiliśmy o to w czerwcu. Miejsce to nie jest przecież atrakcyjne komercyjnie, nie leży też w centrum miasta, ale na uboczu. Przedstawiliśmy miastu nasze szczegółowe plany działania. Obecnie czekamy na odpowiedź, modlimy się, by udało się pokonać trudności - podkreśla pastor. Ponadto miasto już czterokrotnie próbowało sprzedać zabytkowy dwór wraz z włościami. Jednak nie znalazł się żaden chętny, który nie dość, że wyłożyłby 2,6 mln zł, to jeszcze musiałby wykonać remont pod nadzorem i szczegółowymi wytycznymi Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - Inwestor (Zielonoświątkowcy - red.) zainteresowany kupnem dworu olszyńskiego kontaktował się z naszym urzędem kilka miesięcy temu i otrzymał wytyczne, co powinien zrobić, by można było korzystnie dla wszystkich stron zrealizować transakcję - przyznaje Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego urzędu konserwatora zabytków w Gdańsku. Przeczytaj też: Dwór Olszyński niszczeje. Kupiec poszukiwanyCzy Gdańsk jest w stanie zaopiekować się zabytkiem lub ma inne plany co do tej nieruchomości? - Miasto nie posiada środków na przeprowadzenie remontu Dworu Olszynka. Inne plany co do tej nieruchomości będziemy rozważać, w zależności od wyników rozmów prowadzonych z Kościołem Zielonoświątkowym - przyznaje rzecznik. Tym czasem Zielonoświątkowcy, społecznie, w porozumieniu z wydziałem środowiska UM, w czerwcu posprzątali teren dworu: wywieziono trzy kontenery śmieci. Współpracują też z Radą Osiedla Olszynki. Poza działalnością kościelną chcą, by to miejsce służyło również lokalnej społeczności, która mogłaby tam się spotykać. qjjo.
  • c8i2eskllz.pages.dev/66
  • c8i2eskllz.pages.dev/34
  • c8i2eskllz.pages.dev/66
  • c8i2eskllz.pages.dev/18
  • c8i2eskllz.pages.dev/33
  • c8i2eskllz.pages.dev/29
  • c8i2eskllz.pages.dev/28
  • c8i2eskllz.pages.dev/47
  • czy zielonoświątkowcy to sekta